Skip to main content

Wyprawa na Sowa Pan | Scrambler 400 X Botswana, Republika Południowej Afryki

Triumph Scrambler 400x and three riders
Epic Adventures Triumph Motorcycles 18th paź 2024

Wszyscy od czasu do czasu pragniemy przeżyć przygodę - być może częściej, niż przyznajemy - ale obowiązki życiowe często spychają nasze marzenia o eksploracji na dalszy plan. Pomimo tych wyzwań, przyjaciele Paul Jacobs, Tinus van den Berg, Jarred Leslie, Joe Fleming, Devin Paisley i Alex Torrão wyruszyli na epicką przygodę. Uzbrojeni w trzy Triumph'y Scramblery 400X pokonali setki kilometrów przez solniska Botswany, mając przed sobą hotyzont, a może to była tylko fatamorgana?

Dzień 1: Z Johannesburg do Elephant Sands na północny wschód od Botswany

„Załadowaliśmy nasze motocykle na przyczepę i wyruszyliśmy wczesnym rankiem w 15-godzinną trasę. Oficjalnie zaczynała się nasza przygoda. Nasz cel: Elephant Sands, odległy klejnot położony w północno-wschodniej części Botswany.

Tuż przed zachodem słońca, gdy docieraliśmy do Elephant Sands, naszym oczom ukazał się widok, który miał stać się jednym z najbardziej niezapomnianych momentów tej podróży.

Gdy wysiedliśmy z pojazdu, nie mogliśmy nic poradzić i daliśmy się oczarować scenie, która rozgrywała się tuż przed nami. Będąc w recepcji i częsci restauracyjnej znaleźliśmy się zaledwie kilka metrów od grupy dzikich słoni przy wodopoju. Siedzenie tam, tak blisko, a zarazem bezpiecznie za prawie niewidoczną barierką ochronną, było surrealistycznym doświadczeniem. Sama majestatyczność tych ogromnych stworzeń w ich naturalnym środowisku była niesamowita.

Sowa Pan Scramble elephant in Botswana

Nasze domki znajdowały się po drugiej stronie wodopoju i gdy zmierzalismy do nich po kolacji, trafilismy na nowe wyzwanie: nawigowanie miedzy słoniami! Łagodne olbrzymy wędrowały między naszymi domkami, sprawiając, że każda wyprawa do pojazdu była ćwiczeniem czujności. Każdy krok stawialiśmy ostrożnie, upewniając się, że nie skrzyżujemy przypadkowo swoich ścieżek ze słoniem, który zmierza ugasić pragnienie.

Słonie, niewzruszone naszą obecnością, zajmowały się swoimi sprawami, jakbyśmy byli po prostu kolejną częścią krajobrazu. Ich masywne kształty i delikatne ruchy w świetle księżyca dodawały do naszej - i tak już ekscytującej przygody - kolejną nutke zachwytu. Każda chwila spędzona na ich obserwowaniu przypominała nam, dlaczego w ogóle wyruszyliśmy w tę podróż: aby doświadczyć surowego piękna natury.

„Nasz pierwszy dzień w Elephant Sands postawił wysoko poprzeczkę, a dzięki czekającej na nas przygodzie było jasne, że ta podróż będzie pełna chwil, które pozostaną w naszej pamięci na całe życie” – powiedział Tinus

Triumph Scrambler 400x in Botswana)

Dzień 2: Pierwszy dzień na Scramblerach. Cel: Gweta Lodge i Nwetwe Pan

„Następnego ranka po naszej nocy w Elephant Sands przygotowaliśmy się na nowy etap naszej przygody. Nasz cel: Gweta Lodge, a następnie w pełni wyposażone obozowisko na Nwetwe Pan, które zorganizował Joe. Miał to być punkt kulminacyjny naszej podróży, oferujący możliwość doświadczenia porywającej, oszałamiającej dziczy Botswany.

Pomimo lat doświadczenia na motocyklach typu adventure, tego ranka czułem nerwowe podniecenie. Moje wcześniejsze doświadczenia w jeździe terenowej dotyczyły głównie żwiru, kamienistego i błotnistego terenu, nie jeździłem po piasku, poza krótkim wprowadzeniem do techniki jazdy po nim. Po raz pierwszy zapuszczałem się na nieznane, piaszczyste szlaki.

Nasz dzień rozpoczął się od mocnej kawy, podczas której przygotowywaliśmy sprzęt, dostosowując dźwignie i ustawienia motocykli do preferencji każdego z nas. Ostatnim szlifem było spuszczenie części powietrza z opon, aby lepiej radzić sobie z prowadzeniem w piaszczystychi warunkach, które były przed nami. Po obfitym śniadaniu i krótkiej odprawie zespołu byliśmy gotowi stawić czoła wyzwaniom tego dnia.

Pierwszy test nastąpił niemal natychmiast. 2-kilometrowy odcinek piaszczystej drogi wychodzący z Elephant Sands był dobrym przedsmakiem terenu, z którym mieliśmy się zmierzyć w późniejszej części dnia. Jechaliśmy powoli, wyczuwając motocykle i to, jak reagują na piaszczystą nawierzchnię” -powiedział Tinus.

„„Początkowo pomysł jazdy na Scramblerach trochę mnie zaskoczył. Jednak po kilku kilometrach jazdy w głębokim piasku i po drodze, szybko poczułem się niesamowicie komfortowo na motocyklu, szczególnie ze względu na mój wzrost - 171 cm. Teren zawsze był dla mnie wyzwaniem przez wzrost, ale jazda na Scramblerze 400X po głębokim piasku była spełnieniem marzeń z kilku powodów. Motocykl okazał się niezwykle zwinny, z wystarczającym momentem by poradzić sobie w trudnych sytuacjach przy niskich obrotach i pozwalającym na stabilną jazdę w średnim zakresie obrotów.

Miałem doświadczenie z jazdą w głębokim piasku i wiedziałem, że utrzymanie prędkości jest kluczowe. Jednak, wiedziałem również, że gdyby coś poszło nie tak, stałoby się to bardzo szybko, i skończyłoby się ustami pełnymi piasku i zranionym ego. Na szczęście tym razem wszystko poszło gładko, bez upadków” - powiedział Jarred

„Z Elephant Sands jechaliśmy asfaltową drogą do Gweta Lodge. Scrambler 400X radził sobie z prędkościami autostradowymi z imponującą łatwością, pokazując swoją wszechstronność i solidne osiągi na zróżnicowanym terenie. Dotarliśmy do Gweta Lodge na lunch, grupa wciąż nie mogła powstrzymać się od nerwowego podekscytowania tym, co przyniesie reszta dnia, ale oczekiwanie na pokonanie nieznanego terenu i biwakowanie w tak odległym i oszałamiającym miejscu podtrzymywało na duchu.

Podróż z ośrodka do Nwetwe Pan… Nie wiele wiedzieliśmy, na temat tego co nas czeka za asfaltową drogą, poza tym, że będzie to prawdziwy test naszych umiejętności i możliwości Scramblera 400X na piaszczystych ścieżkach i otwartych przestrzeniach Botswany.

Zanurkowaliśmy prosto w serce piaszczystej dziczy Botswany. Ścieżki z piasku prowadziły nas przez busz z nieskończonymi możliwościami, które trzymały nas w napięciu. Ze wsparciem, które podążało w swoich pojazdach za nami byliśmy gotowi zmierzyć się z terenem, chociaż podróż zapowiadała się równie wymagająco, co ekscytująco.

Joe, weteran piaszczystych szlaków w Botswanie, dokładnie podzielił się z nami zaplanowaną trasą.

Jako osoba stosunkowo niedoświadczona w jeździe po piasku, znalazłem się na przedzie, próbując poruszać się po trudnych trasach. Wachlując stopami, aby utrzymać równowagę, byłem bardzo świadomy swojego statusu nowicjusza w piasku. Moje nerwy i brak doświadczenia wkrótce dały o sobie znać i pomimo moich najlepszych starań, wykonałem spektakularny obrót - prawdziwy hero roll - przez piasek, w krzaki. Spróbowaliśmy nowej strategii: jechałem z tyłu, podczas gdy reszta grupy jechała przodem i czekała na moje wskazówki na każdym zakręcie. To jednak doprowadziło do kolejnej komplikacji, gdy ekipa zaczęła się rozdzielać. Zauważyłam, że źle skręcili i postanowiłam spróbować podążać za nimi, aby utrzymać nas razem.

Gdy ślady osób jadących przede mną szybko się zatarły w nietrwałym piasku, nie wiedziałem, dokąd się udali. Wyzwanie odnalezienia grupy wywołało we mnie ponownie poczucie determinacji. Mój cel stał się jasny: znaleźć grupę i przywrócić nas na właściwe tor.

Gdy pojazd wsparcia mnie dogonił, zaczęliśmy współpracować aby nawigować się po piasku. Przyspieszyłem, co miało zauważalny wpływ na łatwość pokonywania piasku. Adrenalina z szybszej jazdy dodała mi pewności siebie i wkrótce zgubiłem pojazdy wsparcia, zostałem sam, próbując nawiązać kontakt z grupą”. Powiedział Tinus

Przecisnąłem się przez krzaki na skraj Nwetwe Salt Pan. Ogromna przestrzeń rozciągała się przede mną, zgasiłem motocykl i poświęciłem chwilę na chłonięcie zapierająego dech w piersiach widoku i ciszy.

Po około 15 minutach sycenia się otoczeniem i nasłuchiwania możliwych dźwięków naszej grupy, ruszyłem w kierunku ostatniego odcinka na pustkowiu w stronę miejsca kempingowego. Jazda przez patelnię była niesamowitym doświadczeniem, a gdy dotarłem do miejsca, w którym załoga Gweta Lodge była zajęta rozbijaniem obozu, słońce chyliło się ku dołowi, przygotowując się do zachodu nad patelnią. Widok był po prostu spektakularny.”

 

Triumph Scrambler 400x in the sunset

„W pewnym momencie Paul i ja, mielismy dość piasku i gdy w końcu dotarliśmy do twardszego gruntu, daliśmy się ponieść. Ruszyliśmy w kierunku, gdzie żwir pod nami wydawał się przyjemny, a Scramblery, używając drzew i krzaków jako figur szachowych, przeciskały sie pomiędzy nimi. Zdalismy sobie sprawę, że nikt za nami nie ruszył i że sami z siebie zbłądziliśmy. Gdy słońce zachodziło, zostawiliśmy grupę w tyle. Zatrzymaliśmy się na kilka minut, aby się przegrupować, gdy ledwo usłyszałem motocykl w oddali i zasugerowałem Paulowi, że powinniśmy udać się w tamtym kierunku.

Nie mając konkretnej trasy, przedzieraliśmy się przez jałowy teren, mając nadzieję, że zmierzamy we właściwym kierunku.

Botswana słynie z wspaniałych baobabów, i chociaż widzieliśmy kilka mniejszych, nic nie mogło się równać z ogromnym baobabem, na którego trafiliśmy. Miał około 20 metrów średnicy, był to niesamowity widok, szczególnie, że zgubiliśmy załogę i mieliśmy nadzieję, że zmierzamy w kierunku Nwetwe Pan.

Baobab tree

Gdy opuściliśmy busz, przejechaliśmy przez małą osadę, gdzie przywitały nas kozy i psy, które przepędzały nas ze swojego terenu, ledwo uniknęlismy ich szczęk na naszych kostkach, gdy przejeżdżaliśmy obok.

Gdy zbliżaliśmy się do patelni, kątem oka dostrzegłem kurz, który przypominał kształtem samochód, choć nie byłem pewien.

W końcu dotarliśmy na otwarty kawałek przestrzeni i ku mojej uldze znaleźliśmy Joego. Po wielu kilometrach gęstego piasku i kolczastych drzew poczułem spokój, wiedząc, że znaleźliśmy naszego przywódcę, który miał wszystkie nasze rzeczy” – powiedział Jarred

„Podczas naszej przygody mieliśmy jedną podstawową zasadę: jeśli się zgubiliśmy, trzymaliśmy się zaplanowanej trasy i zbieraliśmy się w miejscu docelowym. Mając to na uwadze, postanowiłem skrócić trasę wracając na nią. Jazda była ekscytująca, gdy przedzierałem się przez busz do krawędzi Nwetwe Salt Pan. Ogromna przestrzeń rozciągała się przede mną, a ja poświęciłem chwilę, aby zgasić motocykl i chłonąć zapierający dech w piersiach widok i ciszę”. Powiedział Tinus

„W końcu docierając na patelnię, otworzyłem przepustnicę w Scramblerze 400X i doświadczyłem niesamowitego uczucia. Miałem wrażenie, że uczestniczę w próbie bicia rekordu prędkości na lądzie, przypominającej przejazd Triumpha w 1903 r. na Bonneville Salt Flats” – powiedział Jarred

„Około 30 minut później dudnienie motocykli oznajmiło przybycie reszty grupy. Każdy z nich przeżył własną przygodę, aby dotrzeć na patelnię i każdy miał swoją własną historię o piasku i wyzwaniach. Koleżeńskie relacje w naszej wspólnej podróży zacieśniały się, gdy zbieraliśmy się wokół ogniska, gotowi opowiadać historie o naszych osobistych doświadczeniach.

„Gdy słońce zachodziło nad horyzontem, rzucając złotą poświatę na patelnię, wiedzieliśmy, że pomimo wyzwań, dzień był niezwykłym świadectwem możliwości Scramblera 400X i ducha przygody, który nas wszystkich napędzał” – powiedział Tinus

Dzień 3: W poszukiwaniu festiwalu na Sowe Pan

„Po niezapomnianym nocnym biwakowaniu na Nwetwe Pan byliśmy gotowi na kolejny etap naszej podróży. Plan na ten dzień zakładał udanie się na festiwal na Sowa Pan z objazdem imponującego obszaru wyspy Kubu. Po śniadaniu przygotowanym przez personel Gweta Lodge, przygotowaliśmy nasze motocykle, czyszcząc i smarując łańcuchy, i wyruszyliśmy na całodzienną przygodę.

Trasa zaprowadziła nas z powrotem na piaszczyste ścieżki w buszu, wijąc się przez różne mniejsze patelnie w południowo-zachodnim regionie Makgadikgadi Pans. Zapowiadał się jeden z najbardziej ekscytujących dni w Botswanie, a krajobraz nie zawiódł. Ogromne połacie pustkowi i krzaków zapewniały satysfakcjonującą przejażdżkę.

Jednak gdy zbliżaliśmy się do wyspy Kubu, nasza podróż stała sie wyboista - dosłownie. W ramie przyczepki na motocykle, holowanej przez jeden z naszych pojazdów wsparcia doszło do pęknięcia, a zawieszenie po prawej stronie uległo awarii. Ponieważ przyczepa była kluczowa do transportu naszych motocykli z powrotem do Johannesburga do którego było daleko, pozostawienie jej nie wchodziło w grę.

Zaczęła się praca zespołowa. Przeszukaliśmy okolicę i udało nam się znaleźć solidny kawałek drewna na opał. Za pomocą pasów stworzyliśmy z niego prowizoryczną podporę, która utrzymywała oś przyczepy w miejscu, umożliwiając nam kontynuowanie podróży. Ta szybka naprawa stała się jedną z najważniejszych atrakcji dnia, pokazując pomysłowość i determinację naszego zespołu.

Nasz konwój, będący prawdziwym świadectwem improwizacji, jechał dalej przez Sua Pan, z motocyklami na czele i pojazdami wsparcia po obu stronach. Widok był imponujący i niezapomniany. Na wyspie Kubu zapytaliśmy o drogę na festiwal, ale nieporozumienie sprowadziło nas na manowce.

Oddalenie solnisk w Botswanie szybko stało się oczywiste, nie mieliśmy łączności, aby zapytać o dokładniejsze wskazówki, przyczepa była w niepewnym stanie, poziom paliwa w naszych motocyklach był niski z powodu zabawy na solniskach i nie było konkretnej trasy na festiwal. Podjęliśmy więc decyzję, że kierujemy się w stronę najbliższego miasta.

W miarę dalszej podróży, dzięki swojemu ogromnemu i surowemu pięknu, solniska z Botswany nie tylko zachwyciły nas niesamowitym wyglądem, ale także przypomniały nam o dreszczyku emocji podczas eksploracji i radości płynącej z koleżeństwa, które pojawiło się w obliczu nieznanego.

Dotarliśmy do miasteczka Serowe, gdzie zbiorniki paliwa zostały napełnione. Kolejnym priorytetem było znalezienie noclegu. Jak zwykle Joe, nasz zaradny kolega z ekipy, wkroczył do akcji, aby znaleźć miejsce, w którym moglibyśmy przenocować.

Triumph Scrambler 400x and riders)

 

Joe szybko odkrył kilka możliwości i wykonał kilka telefonów. Nasz pierwszy wybór wydawał się obiecujący, ale nie odbierali telefonu, więc postanowiliśmy udać się tam, aby sprawdzić dostępność. Gdy słońce chowało się za horyzontem a zmrok pochłaniał krajobraz, droga do kempingu zmieniła się w piaszczysty szlak, dodając temu wieczorowi kolejnej nutki przygody.

Jazda piaszczystym szlakiem w ciemnościach była ekscytująca, widoczność ograniczała się do snopu światła reflektora motocykla, a trasa była nam nieznana. Niestety, gdy w końcu dotarliśmy na kemping, znaleźliśmy zamkniętą bramę, nie było nikogo, kto by nas powitał i zaoferował nam miejsca noclegowe.

Niezrażony Joe szybko wprowadził w życie drugą opcję, którą znalazł. Po kilku kolejnych telefonach mieliśmy miejsce na nocleg i udaliśmy się w stronę nowego kempingu, który na szczęście okazał się zarówno otwarty, jak i gościnny. Gwiazdy świeciły, a powietrze było chłodne - idealny moment na ognisko.

Gdy tylko się rozsiedliśmy, Alex, który okazał się również utalentowanym szefem kuchni, zajął się wieczornym posiłkiem. Poczęstował nas wykwintnym curry z kurczaka, którego aromat mieszał się z dźwiękiem trzaskającego ogniska. To było dobre zakończenie dnia pełnego zarówno prób, jak i triumfów.

Ciepło ogniska i umiejętności kulinarne Alexa zapewniły idealne zakończenie po trudnym dniu na solniskach. Gdy zebraliśmy się, dzieląc się historiami naszych przygód, opowiadając dowcipy i rozmyślając o wydarzeniach dnia, nasza przygoda prawie dobiegała końca.

W sercu Botswany, pod niebem pełnym gwiazd, znaleźliśmy nie tylko miejsce do odpoczynku, ale zakończyliśmy niezapomniany rozdział w naszej historii przygód z wysokiej półki” - powiedział Tinus.

 

Triumph Scrambler 400x at night and riders around a fire)

Dzień 4: Joburg na Scramblerze 400X

„Ostatni dzień naszej przygody w Botswanie rozpoczął się w atmosferze słodko-gorzkiej ekscytacji. Mieliśmy odbyć 7-godzinną podróż z Serowe z powrotem do Johannesburga, kończąc tym samym niesamowitą eksplorację solnisk Botswany. Nasza przygoda była świadectwem możliwości Triumph'a Scrambler'a 400X.

Pomimo świadomości, że droga przed nami jest całkowicie asfaltowa, nie mogliśmy oprzeć się okazji przedłużenia naszej jazdy na Scramblerach 400X. Motocykl, przez całą naszą podróż spisywał się znakomicie i chcieliśmy dać naszej wyjątkowej załodze technicznej szansę poznania imponującej jakości jazdy nim, zanim dotrzemy do granicy.

Zdecydowaliśmy się jeździć na Scramblerze 400X na zmianę, upewniając się, że każdy członek naszego zespołu będzie mógł delektować się tym doświadczeniem. Nie chodziło tylko o ukończenie podróży; chodziło o uczczenie podróży i motocykla, który towarzyszył nam przez cały czas. Dzięki płynnemu prowadzeniu i wygodnej pozycji do jazdy po asfaltowej drodze motocykl ponownie okazał się równie przyjemny na odcinkach autostradowych, jak na piaszczystych szlakach i patelniach.

Gdy przekroczyliśmy granicę z RPA i wróciliśmy do Johannesburga, wspomnienia z naszej podróży do Botswany pozwalały nam celebrować naszą przygodę i niezwykłego Scramblera 400X, który uczynił ją jeszcze bardziej niezapomnianą. Wiedzieliśmy, że ta podróż na lata zapisze się w naszej pamięci”. Powiedział Tinus

 

ZDJĘCIA: DEVIN PAISLEY I JARRED LESLIE | WIDEO: JOE FLEMING

SCRAMBLER 400 X

Scrambler 400 X jest gotowy pokonać każdą drogę.

Ceny Zaczynają Się Od 29 450,00 zł

Triumph Scrambler 400 X
Przeglądaj Tagi Artykułów